poniedziałek, 9 lutego 2015

.50

jest super! ale ciii... żeby nie zapeszyć. znaleźliśmy dom. wypełniliśmy papierzyska, on kupił sobie imadło do garażu, wczoraj oglądaliśmy używane rowery dla mnie. wszystko jest dobrze. całuje mnie i przytula. patrzy na mnie gdy nie patrzę myśląc, że o tym nie wiem. uśmiecha się kiedy śpiewam lub tańczę pokracznie. cieszymy się sobą na nowo. końcem lutego czeka nas wyprowadzka do nowego mieszkania. to będzie próba. ale jesteśmy już mądrzejsi... dojrzalsi...
tylko ciii...
żeby nie zapeszyć :)

czwartek, 27 listopada 2014

.49

jeśli ktokolwiek, kiedykolwiek powie mi jeszcze raz, że życie jest proste to otrzyma ode mnie w prezencie prawy prosty w nos... otóż życie nie jest proste. jest pokręcone i zagmatwane jak te słuchawki, co rozplątane cierpliwie, złośliwie na nowo zapętlą się w kieszeni. jak starannie rozczesane przed snem włosy, a po przebudzeniu-bocianie gniazdo. jak delikatne naszyjników łańcuszki splątane w jeden wielki supeł, za nic nie chcą się rozdzielić, a im bardziej ciągniesz tym mocniejszy ich uścisk...
z tym, że nie zawsze tak jest... z czasem niebo jaśnieje po burzy i wychodzi oślepiające słońce. trzeba tylko cierpliwości, spokoju i równowagi. znać swoją siłę i wierzyć w lepsze jutro. bez nacisków, popychania i wymuszeń, zapominając o szantażu.
powoli układa się tak jak chciałam. puzzle zaczynają pasować i wskakiwać na właściwe miejsca.
oby tak dalej... oby...

 she & him-stay awhile


wtorek, 14 października 2014

.48

postanowiłam być silna. jak stare drzewo, które nie kłania się przed wiatrem... jak kamień, który rzeka spokojnie opływa. miałam milczeć i czekać na pierwszy ruch. zmusić do myślenia i tęsknoty...
nie wyszło jednakże.
zrobiłam to pierwsza i cierpię. serce rozrywa mi ból i wspomnienia.
lecę jak ćma do ognia...
i spalam się.


środa, 8 października 2014

.47

szlag mnie trafia. zasługuję na więcej! na prawdziwą miłość gdzie on będzie mnie kochał tak jak ja jego... nie takiej, że ja daję wszystko a on tylko bierze nie dając nic w zamian. że poświęcam wszystko nie widząc krzty oddania z jego strony. myślałam, że zaczyna się układać na nowo, sklejać z roztrzaskanego do kupy. jednak nie... i już tym razem bez okłamywania siebie samej... jest mi przykro. bardzo przykro. czuję się dotknięta do żywego, przejęta tym wszystkim aż po kość.
szlag by to!!!
widać pisana mi samotność i mizerność.